Odbicia | O łzach i o chlebie

> O łzach i o chlebie

2024-11-24

"Łzy stały się dla mnie chlebem we dnie i w nocy, gdy [ludzie] mówią mi co dzień:«Gdzie jest twój Bóg?»" (Ps 42, 4).


Sytuacja z pozoru zupełnie pozbawiona sensu - trud, cierpienie, łzy. W dodatku brak perspektywy na zmianę. Wydarzenia życiowe splatają się jakby w jedno prześmiewcze pytanie. 

"Gdzie jest twój Bóg?"

Myśli w mojej głowie nieustannie mówią: zrób coś z tym; jest źle; usuń to cierpienie; popraw sobie nastrój.

Pierwsze moje odruchy są takie, bym od razu dążył do tego, by było tylko przyjemnie. Ale tego nie zrobię. 

Zaczynam wymagać od innych, by byli uśmiechnięci i radośni, żeby mi było lepiej. Ale to odpuszczam. 

Zamiast tego się zatrzymam. Wezmę oddech. Pozwolę sobie poczuć wyraźniej. Odsunę na chwilę myśli i posłucham co On chce w tym powiedzieć.

Gdy zapraszam Go do tego doświadczenia, wcale nie poprawia się nastrój, ale pojawia się głębokie zrozumienie. Jego zrozumienie. 

Łzy przestają wtedy być zwykłym, zewnętrznym wyrazem trudu i niemocy. Stają się wtedy chlebem. Chlebem, który karmi mnie na codzień, który daje wzmocnienie i siłę. Prawdziwą, głęboką siłę. Chlebem, który jest czymś codziennym i nieodzownym życiu.

Może i jest trudno, ale za to do głębi dobrze.